czwartek, 6 sierpnia 2015

Katarzyna Szeloch NAPISANE DLA CIEBIE (po koncercie Iwony Jędruch w pracowni Stefana Króla w Warszawie 21.12.2006)

Kasia Szeloch 
NAPISANE DLA CIEBIE

Dźwięk wędruje po ramionach gości. Na chwilę zatrzymuję się w granatowej ciszy głosu Rudowłosej. Jej głos próbuje ukoić zbolałe krzątaniną i zmęczeniem dusze... 
A potem wkraczają jak obce wojska misy i gongi. W zasadzie to gong idzie najpierwszy i czuje się najważniejszy, potężny niby nowy wszechwładca. Bo tylko on potrafi wymierzyć ciszy wyrok, aby ta zamilkła nawet na zawsze, dlatego cisza schodzi mu z drogi. Widzicie już przycupnęła w atłasowej ciemności, która pachnie świecami święta Chanuka... 
Za gongiem suną dostojnie orszaki miedzianozłotych mis. Niektóre są pękate, inne drobne, szczupłe, bo nie każda wiodła dostatnie życie, nie każda wygląda tak samo, choć stworzone z tego samego kruszca. Mienią się w świetle grudniowej nocy. Śpiewają w świetle przesilenia prowadzone pałką Rudowłosej, bo ona na misach gra. Niebiańskie dźwięki złociste i nagle... unosimy się we wszechrzeczy. I jest tylko Tu i Teraz. Ależ ja frunę, choć nie śnię.
Zza przymrużonych powiek przesuwa się pracownia Stefana, gdzie Rudowłosa z drobnym, uroczym człowieczkiem wydobywa niebiańską muzykę z mis. Człowieczek ma dobre oczy. Powraca w nich pamięć wszystkich poprzednich wcieleń naszych spotkań, zielone krajobrazy mijanych dróg. Gdzieś w Indiach? Na wschodzie? We wszechprzestrzeni? Nie pamiętam. Niezwykły koncert trwa. Słuchacze są cudownie spokojni. Wraz z dźwiękami spływa z nich lęk sercokrążca, co nie chciał odejść szantażysta podły. Wraz z lękiem wychodzą z pokoju zmęczenie i niechęć.
Wdychamy dźwięki, a one mają w sobie powiew różanych pól, sosnowych lasów, a czasem mrocznych torfowisk, gdy Rudowłosa zaczyna swoją pieśń srogą. Lecz dopiero, kiedy zaśpiewa w ogromną muszlę, świat rozsypie się jak piasek w klepsydrze. Świat zakręci się, zawiruje. Tylko przez chwilę powieje grozą. Pokój zapachnie mulistym morzem, kolorem granatowosinym, a nawet śmiercią, aby znów wyszedł z muszli i wszystko ukazało się oczom czyste jak nowo narodzone ... 
W niebiańskiej muzyce zanurzyli się goście i gdyby tak chcieć czegokolwiek w tej sekundzie, to tylko zostać i wybaczyć wszystkie winy, przytulić się do ciepłego policzka dźwięku i zasnąć...
           Dziękuję Iwonko za boski koncert niebiańskiej muzyki                                                          Kasia Szeloch

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz